Dziupla nadrealizmu


Idź do treści

Licentia Poetica: legendy i bajki

Jak to było z „ Tuba Dei ”

Obrady Rady Miasta Torunia.

Burmistrz:
Ze smutkiem witam zacnych panów
Choć zachwyt winien gościć na twarzy
Wszak się ku niebu wspiął kościół Janów
Ale o dzwonie nie ma co marzyć!

Wszystkie pieniądze poszły na mury
I wnętrze cudnie przyozdobione
Lecz cóż za fara to, gdy u góry
Nie uwieńczona jest wielkim dzwonem

Hańbą się Toruń okryć może
Gdy zbraknie dzwonu na Katedrze
Rechot bydgoszczan nie daj Boże
Na strzępy serca nam rozedrze

Radny 1:
Trzeba za trzosik chwycić bogaczy
Co nie płacili ceł na granicy
Taki talarków dać nie raczy
Jeno je liczy w kamienicy

Radny 2:
Ech, już podatków ciężar za wielki
Za wjazd, za wyjazd i za naukę
Za kwas, i za pas, i za szelki
I za pierniczą nawet sztukę
A i tak cwany krezus wszelki
Wkręci się w podatkową lukę

Radny 3:
Może by tak z królewskiej kasy
Spłynęła na nas jaka łaska...

Radny 4:
Król woli dworzan złotem głaskać
Bez tego mu nie będą klaskać

Proboszcz:
Już mnie opadły myśli czarne
Że zamiast dzwonu zwiśnie szmata
Gdy tyle prac pójdzie na marne
To będzie chyba ... koniec świata

Burmistrz:
I to jest TA myśl, która z nieba
Na nas spłynęła Bogu dzięki
Ją to na Rynku obwieścić trzeba
Że nasz los zawisł na nici cienkiej!

Hejnał. Tłumek otacza herolda stojącego na podwyższeniu.

Herold:
Obywatele Miasta Torunia!
Wnet wymierzona będzie wypłata
Za przeżyte w grzechu lata
W noc Sylwestra Roku Pańskiego
Tysiąc Pięćsetnego
Nastąpi koniec Świata
I dzień Sądu Ostatecznego!!!

Przed piekłem jedno nas może uchronić
Gdy nocy owej wielki dzwon zadzwoni
I o pobożnym dziele donieść raczy
Wtedy odległy termin Sądu Pan wyznaczy...

Żona kupca:
Zanieś migiem do Ratusza
Cały ten dzisiejszy utarg
No ruszaj się stary, ruszaj!

Złotnik:
Ja też lecę - misa złota
Pięknie w dzwonie będzie dźwięczeć
By domknąć piekielne wrota
Jeszcze sygnet ten poświęcę!

Obywatele Torunia sięgają do kieszeni i składają hojne dary.
Ludwisarz wyczarowuje z nich potężny dzwon.


Ludwisarz Marcin Schmidt:
To wielka sztuka odlać mega dzwon
Łatwiej schwytać białego kruka
Niż wyrwać z metalu ten niebiański
ton dong don do, dong don do

Chór mieszczan:
Nad kamienic dachówkami
I Torunia ulicami
Po pomoście z twardych bali
Wolno, równo i pospołu
Ciągnie dzwon dwanaście wołów
Spoza murów, aż do wieży
Ten przedziwny pochód bieży
Gdy zawiśnie dzwon na schwał
Toruń wiecznie będzie trwał!
Kto nie da wiary wieści tej
Niechaj posłucha
Tuba Dei, Tuba Dei, Tuba Dei...

Najpierw cicho, potem coraz głośniej i znowu wycisza się dźwięk Tuba Dei.
Starą legendę toruńską opowiedział wierszem Stanisław Jerzy Włodowski (A.D. 2000-02-21)



Królewna Śnieżka

Scena podzielona jest na 3 części: zamkową, leśną i chatkę krasnoludków. Z rulonem pergaminu na proscenium wychodzi czarnoksiężnik ubrany w długą szatę i stożkowate, wysokie nakrycie głowy pokryte gwiazdkami. Po części zamkowej przechadza się Śnieżka z młodym królewiczem, po cichu rozmawiają i uśmiechają się do siebie. Po chwili żegnają się i Śnieżka pozostaje sama.

Czarnoksiężnik:
W tym zamku król Bajeczny mieszka
I jego córka królewna Śnieżka
Także królowa - Śnieżki macocha
Która nad wszystko - siebie kocha!

Do pałacowej komnaty wchodzi królowa. Ogląda się z upodobaniem w lustrze.

Królowa:
Lustereczko, powiedz przecie
Kto jest najpiękniejszy w świecie

Lustro milczy.

Królowa:
Lustereczko czarodziejskie
Powiedz mi to - co każdy wie
Że wciąż najpiękniejsza jestem
Bo zaraz - mogę - gniewać się!

Lustro:
Niestety szkodzi twej piękności
To co o innych myślisz źle
Na twojej twarzy ślady złości
A złość i piękno gryzą się...
Wielka o Pani jest twa uroda
Lecz piękniejsza Śnieżka młoda

Królowa odrzuca lustro i wzywa sługę.

Królowa:
Nie zniosę, by ta flądra mała
Tytuł miss świata mi zabrała
Sługo,
natychmiast porwij Śnieżkę
Wyprowadź gdzieś na leśną ścieżkę
I zrób coś ... z nią
- aby się tu
Nie pojawiła NIGDY już!

Królowa odwraca się, a sługa porywa za rękę wchodzącą Śnieżkę, ciągnie ją przez chwilę i porzuca w lesie. Przedtem ostrzega Śnieżkę.

Sługa:
Nie próbuj tam wracać królewno
Bo zemsta czeka cię na pewno!

Śnieżka ocierając łzy przedziera się przez las. Światło pulsuje, rozlega się niespokojna muzyka. Po dłuższej chwili wszystko wraca do normy, Śnieżka siada pod drzewem, by odpocząć. Pojawia się sympatyczna zjawa ze skrzydełkami i czułkami.

Śnieżka:
Powiedz mi, powiedz, leśny duszku
Gdzie mogę znaleźć ciepłe łóżko?
I ukryć się przed złą macochą
Bo ja się...ja się... boję trochę!

Leśny duszek:
Czy widzisz światło tam na polanie
Tam cichy kącik, tam czeka spanie

Śnieżka dziękuje za pomoc, odnajduje chatkę.

Śnieżka:
O jakie śliczne małe mebelki
Małe miotełki, małe szufelki
Lecz wszędzie leżą okruszki chleba
Porządek zrobić tutaj trzeba

Śnieżka sprząta, po czym zasypia. Do chatki wracają śpiewające krasnale.

Krasnale:
My krasnale małe ludki
Dla nas dzień jest wciąż za krótki
Dobry krasnal na kłopoty
Do nauki i roboty
Halo, halo, halo, hej!
Słońce nam całusy śle
Na kolację nadszedł czas
Potem las już uśpi nas...

Wchodzą do chatki i dziwią się.

Krasnal 1:
Cóż to śmieci posprzątane?

Krasnal 2:
Łyżki do szuflad schowane!

Krasnal 3:
Umyte wszystkie miseczki!

Krasnal 4:
Przetarte z kurzu półeczki!

Krasnal 5:
Ręczniki wiszą... ściereczki!

Krasnal 6:
Stół oczyszczony z okruszków!

Krasnal 7:
O Boże! Ktoś leży w łóżku!

Śnieżka budzi się wystraszona, ale uspokaja się, gdy widzi poczciwe krasnale i opowiada im swoją smutną historię.

Śnieżka:
Jeszcze wczoraj królewną byłam
Lecz do zamku nie wolno mi wracać
Pozwólcie bym się tu ukryła
Zapłatą będzie - moja praca

Czarnoksiężnik:
I tak się stało, choć krasnalki
Też bały się gniewu królowej
Lecz krasnoludki to nie lalki
Choć boją się – to są bojowe!

W chatce krasnoludków gaśnie światło, potem scena powoli się rozjaśnia i krasnale zbierają Śnieżkę i wychodzą śpiewając.

Krasnale:
Hej ho, hej ho
Do pracy by się szło
I tylko Śnieżkę w buzię cmok
I naprzód, równaj krok!

Hej ho, hej hup
Dobro krasnalu rób
Niech zginie całe świata zło
Hej ho, hej ho, hej ho!

Światła zapalają się w pokoju królowej.

Królowa:
Nie zniosę tego, żeby Śnieżka
Mogła w krasnali chatce mieszkać
Tak więc zostanę miłą babką
I podam jej zatrute jabłko!

Królowa preparuje jabłko, przebiera się i podchodzi do Śnieżki.

Królowa:
Weź to jabłuszko moje złotko
Będzie ci bardzo, bardzo słodko...

Śnieżka nadgryza jabłko i osuwa się. Nadchodzą krasnale.

Królowa ucieka do zamku. Krasnoludki przenoszą Śnieżkę na podwyższenie. Głośno wzywają pomocy.

Krasnale:
Na pomoc! Ratunku!

Nadbiega królewicz.

Królewicz:
O, nic prócz ciebie mi nie trzeba
Zbudź się kochana z wiecznego snu
Niech dusza nie leci do nieba
A do mnie, do mnie - wróci znów!

Pojawia się karetka pogotowia. Lekarka przygotowuje się do zabiegu.

Lekarka:
Zatruty jabłka kęs
Należy pincetą wyłowić
Lecz w bajkach taki już sens
Że miłość królewnę uzdrowi!

Lekarka manipuluje pincetą przy ustach Śnieżki, która ożywa i uśmiecha się widząc obok siebie królewicza. Do pałacu wkracza policjant.

Policjant:
Pakuj Królowo manatki
Muszę wsadzić cię za kratki
Lecz zdradzę ci wieść nową
Śnieżka zostanie królową!

Zakłada kajdanki rozzłoszczonej Królowej i wychodzą.

Czarnoksiężnik:
Wkrótce odbył się ślub wspaniały
Goście byli bardzo weseli
A Zła Królowa za kratkami
Została miss więziennej celi:)

Krasnoludki ze Śnieżką i królewiczem, oraz inni (Zła Królowa
z kratkami w rękach w tle) tańczą i śpiewają „To był ślub...”

Opowiastkę napisał dla własnych i cudzych dzieci:
St. Jerzy Włodowski w 2002 roku.




Powrót do treści | Wróć do menu głównego